Mieszkańcy gmin położonych na zachód i południe od Łodzi (Pabianice, Lutomiersk, Wodzierady) sprzeciwiają się planowanej trasie kolei dużych prędkości. Ich zdaniem, sposób, w jaki wytyczono przebieg linii przez terytorium tych gmin, uderzy w ich atrakcyjność turystyczną oraz doprowadzi do nieodwracalnych zniszczeń ekosystemu. Na środę 13 marca zaplanowano spotkanie protestacyjne w tej sprawie.
Niezadowoleni mieszkańcy utworzyli Międzygminny Społeczny Komitet Ochrony Zasobów Naturalnych i Ludności. Szczególny niepokój Komitetu budzi zagrożenie, jakie zdaniem jego członków - niesie KDP dla otwartego przed dwoma laty Łódzkiego Szlaku Konnego. "Z Łódzkim Szlakiem Konnym mieszkańcy gminy Lutomiersk i Pabianice wiązali ogromne nadzieje na rozwój gmin poprzez upowszechnienie agroturystyki i turystyki sobotnio-niedzielnej w obu regionach. (...) Kolej Dużych Prędkości nie daje szans na rozwój w tym przebiegu trasy, a nawet te możliwości nieodwołalnie zamyka" - czytamy w liście, przysłanym przez protestujących do redakcji "Dziennika Łódzkiego". Zdaniem autorów, budowa KDP w projektowanym przebiegu zniechęci turystów do odwiedzania podłódzkich gmin. Tym samym na marne pójdą poczynione przez mieszkańców inwestycje w infrastrukturę turystyczną. W liście znajdujemy stwierdzenie, że inwestorów przy wydawaniu pozwoleń na budowę nie informowano o planowanym przebiegu KDP.
Komitet twierdzi też, że budowa linii doprowadzi do zniszczenia wielu obszarów cennych przyrodniczo: alei dębowej w Prusinowicach-Borku, terenów lęgowych ptactwa oraz miejsc bytowania pachnicy dębowej. Niekorzystny wpływ na środowisko ma też mieć związane z inwestycją osuszanie terenów podmokłych oraz skażenie terenu hałasem.
Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego deklaruje, że obie inwestycje - KDP oraz szlak konny - uznaje za ważne dla rozwoju województwa. Zapewnia też, że przebieg linii KDP nie jest ostateczny, a przy ustalaniu finalnej wersji uwagi społeczności lokalnych i wskazania środowiskowe zostaną uwzględnione.