Przedostatni dzień marca 2007 roku nie zapowiadał się ciekawie, przynajmniej ja nie spodziewałem się żadnych nowości. Po załatwieniu spraw urzędowych miałem ok. 1,5 godziny wolnego czasu. Tutaj włączył się typowy tok myślenia MK: nudno, chwilowy brak zajęć, mam aparat, do najbliższych torów jest jakieś 300 metrów, a więc idę tam pełen nadziei, że może przejdzie jakiś kibel albo stonka.
Owe tory to stacja Łódź Kaliska. Spacerkiem spokojnie, wzdłuż grupy torów postojowych, jakaś drezyna stoi, jakiś byk w oddali, kręci się brudna SM42. Błogi spokój zakłócają trzej panowie w szarych mundurach, biegną na łeb na szyje, nie patrzą na lewo ni prawo, pomiędzy wagonami, bo oto właśnie jestem tu ja... z pozwoleniem w ręku. Kulturalna rozmowa, dzień dobry, dzień dobry, od kogo pozwolenie, komenda główna SOK, formalności, spisanie, do widzenia, do widzenia, tam przy nastawni stoi nowy pociąg to pan pójdzie zrobi zdjęcie, proszę uważać na torach.
Nowy pociąg? Nie bardzo wiedząc, o co chodzi idę dalej, w dali majaczy pociąg ratunkowy, lśni farba na dźwigu, może to? Przy nastawni same kible, nawet nie te zmodernizowane.
Po drodze krótka rozmowa z bardzo sympatycznym maszynistą ze stonki, jak to było, wspomnienia o parowozie, co ze Zduńskiej Woli przyjeżdżał, miłego dnia, miłej pracy, do widzenia.
Fotografuję dźwig, maszeruję w stronę resztek parowozowni. Po przejściu przez wiadukt nad ulicą Konstantynowską, odwracam się, może coś będzie wyjeżdżać z Kaliskiej... a to co? Pod nastawnią rzeczywiście coś stoi, ukryte pomiędzy kiblami, jak stado zwierząt chronią swe młode. Z daleka majaczy opływowy kształt, lśni czerwony lakier. Podchodzę bliżej i oto jest.
Nowiuśki EN59-01. Najnowszy produkt PESY, czerwony, w barwach naszego województwa, herb na boku. Co niższy pracownik kolei to chce być ważniejszy, pokazuje zezwolenie po raz dziesiąty z rzędu. Zapewniam, że nic nie chce ukraść ani wysadzić w powietrze i mogę iść dalej. Nowy "superkibel" powoli zaczyna jechać, jedyny dźwięk to piszczenie transformatorów wysokiej częstotliwości w przetwornicach. Przetoczył się na tory postojowe, milion zdjęć po drodze. Przemyka prywaciarz.
"Nowy" stoi, cisza, syk - może sprężarka, już nie klekocze jak zwykle. Otwiera się okienko, może się pan przejedzie kawałek? Trudno odmówić. Drzwi rozsuwają się bezgłośnie, wysuwa się stopień, ale to jednostka do wysokich peronów, trudno wsiąść z ziemi. Jestem w środku, piękne wnętrze, jak w nowoczesnych autobusach. Zapraszamy do kabiny. Odlot. Jak w samolocie. Jeden wyświetlacz lcd, drugi, na trzecim widok z kamer. Kamery w środku, po bokach, z tyłu, gdzie się da. Nastawnik jak automat w samochodzie. Na głównym wyświetlaczu diagnostyka, ciśnienia, napięcia, bajery. Z tyłu szafa bezpiecznikowa, migają diody, gniazda jakby tylna ściana wielkiego peceta. Dowiaduję się, że będzie takich w Łodzi więcej, trzyczłonowe do pociągów regionalnych, do Warszawy mają jeździć czteroczłonowe.
Niestety nie przejadę się dziś "superkiblem", czas nagli, szkoła nie poczeka, żegnam się, pozdrowienia, podziękowania dla mazynisty. Telefony do najbliższych zainteresowanych tematem i do szkoły.
Tekst i zdjęcia: Jakub Rakus
|
|
|
Dźwig pociągu ratunkowego
|
Cudo w łódzkich barwach
|
|
|
|
Błyszczący ED59-01
|
Wózek międzywagonowy, na kołach widać tarcze hamulcy elektromagnetycznych
|
|
|
|
Ukryty w stadzie
|
Nowe i stare
|
W oczekiwaniu na podany S2
|
|