W dniach 8-10 kwietnia br. odbyła się druga już impreza organizowana przez Klub Hazero Poznań w Rogalinku. Podobnie jak w poprzednim roku główną atrakcją (oprócz oczywiście aspektu towarzyskiego) była zamknięta (bez udziału publiczności) zabawa przy wspólnej makiecie. Po raz kolejny uczestników ruchu kolejowego (maszynistów i dyżurnych) obowiązywał rozkład jazdy, zaś samo spotkanie umożliwiło nie tylko wzajemne „dotarcie się” przed następną publiczną prezentacją, jakie z reguły mają miejsce jesienią (targi Trako w Gdańsku, Salon Hobby w Poznaniu itp.), fragmentów makiet powstałych w różnych częściach kraju, ale także zwykłą zabawę posiadanym taborem. Podobnie jak w zeszłym roku ŁKMK wziął czynny udział w spotkaniu, „wpinając” w całość prezentowaną (i sprawdzoną w „boju”) już wcześniej makietę stacji Szadek, której oryginał znajduje się na magistrali „węglowej” w bliskim sąsiedztwie Łodzi. Nasz kolega Marcin „marcinlok” Żemkowski przywiózł nowe segmenty swojego dwutorowego zelektryfikowanego szlaku. Coraz częstsze pojawianie się na podobnych spotkaniach trakcji elektrycznej cieszy, chociaż jak na razie najczęściej wciąż jest to tylko atrapa stanowiąca raczej dekorację, a elektrowozy z reguły jeżdżą z opuszczonymi pantografami. Niemniej jednak monopol jednotorowych linii lokalnych z dominującą trakcją parową został wyraźnie przełamany, co z pewnością urozmaica modelowe szlaki. Jeśli chodzi o tabor poruszający się po miniaturowych torach, można było ujrzeć pełen przekrój epok, łącznie ze współczesnymi przewoźnikami prywatnymi. Po raz kolejny doskonale sprawdził się cyfrowy system sterowania ruchem LocoNET, a idea indywidualnego sterownika (tzw. Freda) przypisanego do jednej, konkretnej lokomotywy, który maszynista zabiera ze sobą podążając za składem i w razie potrzeby „wpinając się” do systemu by zmienić prędkość prowadzonego pociągu okazała się strzałem w dziesiątkę.
Ogólnie rzecz biorąc, pod względem technicznym (pomijając chwilową przerwę w dostawie prądu na początku imprezy), odbyło się bez większych wpadek, czemu trudno się dziwić, w końcu to nie pierwsza edycja tego typu spotkania.
Jak wspomniałem na początku, podobne imprezy (tj. bez udziału publiczności) to doskonała okazja do zacieśnienia znajomości, wymiany doświadczeń, a także do pochwalenia się swoimi ostatnimi osiągnięciami (a także nowymi nabytkami). Tegoroczna edycja „Rogalinka” wyraźnie pokazała, że polski światek modelarski wcale nie musi być podzielony i jeśli chcemy, możemy pobawić się na luzie, bez zbędnych napięć.
Tekst: Paweł „wlodar” Włodarczyk
Zdjęcia: Piotr „Prezio” Chorąży i Michał „AcidRain” Górecki
|