Teren i torowisko
W poprzedniej części artykułu opisującego powstawanie mojej domowej makiety przedstawiłem przede wszystkim ogólne założenia
i koncepcję całości. Tym razem przejdziemy do szczegółów, opisując kolejne etapy postępu prac, dzieląc całość na wątki tematyczne. W tej części skupimy się na
ukształtowaniu terenu i wykonaniu torowiska. Kolejne etapy będą prezentowane w następnych
artykułach.
Ukształtowanie terenu
Kształtując teren starałem się w miarę możliwości naśladować oryginał (oczywiście pomiary geodezyjne sobie darowałem, robiąc wszystko na oko, posiłkując
się zdjęciami i obserwacjami wykonanymi w terenie). Ponieważ ława torowiska położona jest w wykopie, a w skarpie chciałem ukryć dworzec techniczny, który ma
zwiększyć możliwości ruchowe makiety, uniezależniając ją od konieczności dołączania jej do innych makiet modułowych, musiałem zaprojektować specjalne
skrzynki, stanowiące podstawę segmentów.
|
|
Po raz kolejny zasada, by uczyć się na cudzych błędach okazała się słuszna.
Budując makietę klubową używaliśmy z reguły zwykłych prostopadłościennych skrzynek, nie
wiedząc jakie będzie ukształtowanie terenu. Teren często modelowaliśmy (zwłaszcza na segmentach, które powstały jako pierwsze) używając styropianu
naklejanego na płaską skrzynkę. Efekt był taki, że skrajne krawędzie segmentów były miękkie, co wskutek wielokrotnego rozłączania i ponownego łączenia
elementów makiety, a także przewożenia jej na różne imprezy modelarskie, zaowocowało stopniowym wykruszaniem materiału, zwłaszcza w miejscach łączenia.
Dlatego uznałem, że wstępne ukształtowanie terenu powinno być przemyślane już na etapie budowy skrzynek, tak by kształt materiału, z którego są zbudowane
dopasowany był do profilu terenu. Uchroni to nasze dzieło od uszkodzeń. Niestety nie uwzględniłem tej zasady w najważniejszym miejscu, czyli na obszarze
torowiska. Tam skrzynki są płaskie, a korek, na którym ułożone są tory doprowadzony jest aż do krawędzi segmentów. Spowodowało to dość duże komplikacje przy
dopasowaniu do siebie końcówek torów.
Skrzynki, które tworzą segmenty makiety stanowią podstawę, na której zbudowany został właściwy teren. Do budowy użyłem doskonale sprawdzonego w
Klubie styroduru, który został przyklejony zwykłym wikolem. Po przycięciu płyt styrodurowych do pożądanego kształtu, wszelkie szpary wypełnione zostały
cienką warstwą gipsu (do gipsu warto dodać trochę wikolu, jest on wtedy bardziej elastyczny i mniej podatny na pękanie). Ważne jest aby warstwa gipsu nie była
zbyt gruba, gdyż wydatnie zwiększa to masę poszczególnych segmentów. Po zaschnięciu gips został z grubsza wyrównany papierem ściernym i pomalowany na
ciemny kolor. Nie robiłem żadnej dokumentacji fotograficznej z tego etapu prac uznając, że nie stanowi to żadnej filozofii. Zarówno w prasie modelarskiej, jak i w
Internecie można znaleźć mnóstwo artykułów dotyczących budowy makiety krok po kroku. Metody, które zastosowałem nie różnią się zbytnio od ogólnie
stosowanych.
|
Torowisko
Budowa modelowego torowiska była wielokrotnie opisywana w różnych periodykach modelarskich, dlatego ograniczę się do kilku najważniejszych uwag.
Moja makieta przedstawia realnie istniejący teren, tak więc torowisko miało być nie wytworem fantazji, a odtwarzać realny układ. Niestety nie posiadam żadnych
zdjęć z początku lat osiemdziesiątych (okres, który zdecydowałem się odtworzyć), a obecny układ torów (zwłaszcza rozjazdów) różni się od ówczesnego, musiałem
więc samemu zaprojektować układ torowy. Oczywiście główny zarys pozostał - sześć torów obok siebie. Aby jednak nieco to urozmaicić zdecydowałem się szósty
tor ułożyć dopiero na ostatnim, trzecim segmencie (licząc od dworca). Z resztą wcale nie jestem pewien, czy tak rzeczywiście nie było. Jeden z torów został
wyłączony z ruchu. Zaaranżowałem na nim jego wymianę (stąd kawałek z jasnym świeżym szutrem i betonowymi podkładami). Aby nieco wytłumić całość
ułożyłem tory na podwójnej (2 x 3,5 mm) warstwie korka, który został odpowiednio przycięty. Jak wspomniałem wcześniej, popełniłem pewien błąd doprowadzając
korek do krawędzi segmentów. Szyny na końcach powinny być zamocowane jak najpewniej, więc na odcinku co najmniej 2 cm od krawędzi segmentu podłoże
powinno być twarde. Jest to najlepszy sposób by unieruchomić szynę i zapewnić jej precyzyjne dopasowanie do końcówki szyny na sąsiednim segmencie.
Zaowocowało to tym, że później musiałem trochę się namęczyć by tabor przejeżdżał bez wyskakiwania z torów i bez rozprzęgania się na łączeniach. Układając
tory starałem się wszędzie tam, gdzie się tylko dało używać całych odcinków flexów, bez zbędnego sztukowania. Materiału torowego użyłem Tilliga ze względu na
jego dostępność i stosunkowo przystępne ceny. Oceniam go jako całkiem dobry (właściwości trakcyjne), jednak dla purystów mógłby być nie do przyjęcia, głównie ze
względu na geometrię rozjazdów.
Najmniejszy kąt rozwarcia rozjazdu, jaki można znaleźć w ofercie firmy dla skali TT to aż 12 stopni co stanowi około dwukrotne przekroczenie skosu oryginału.
Niestety asortyment torowy w skali TT stanowi niewielki procent swego odpowiednika w H0. W związku z tym, chcąc nie chcąc, rozjazdy 12 stopniowe
zdominowały moją makietę. Jedyny wyjątek (15 stopni) zastosowałem przy angliku, który także ma kąt rozwarcia 15 stopni. Anglik pochodzi z dość wczesnej
produkcji Tilliga (jeszcze zanim zaczęli produkować rozjazdy typu flex z iglicami szynowo-sprężystymi) i niektórych może nieco razić. Trochę go jednak
zmodyfikowałem (min. wymiana dziobów krzyżownic na metalowe, w miejsce fabrycznych -plastikowych). Inną wadą użytego materiału torowego jest pewne
przewymiarowanie profilu szyny, szczególnie widoczne we wszystkich skalach mniejszych od H0. Główka szyny jest nieco za gruba, a szyjka za wysoka. Jest to
niewątpliwie spowodowane koniecznością dostosowania parametrów szyny do dużych obrzeży kół taboru, efekt jest jednak taki, że torowisko TT przypomina nieco
torowisko H0m. Trochę to razi, jednak wybierając małą skalę, chcąc nie chcąc, modelarz zmuszony jest do pewnych kompromisów, które po prostu musi przyjąć do
wiadomości.
|
Do wszystkich odcinków szyn (a także iglic) podlutowałem od spodu przewody zasilające, chcąc mieć pewność, że nawet najkrótsze lokomotywy będą
przejeżdżać bez zacięć, także przy najmniejszych prędkościach. Z łączników szyn zrezygnowałem ze względów estetycznych. Po docięciu, podlutowaniu i
przyklejeniu torów nadszedł czas na szutrowanie. Użyłem najpopularniejszej metody wtłaczania wikolu między podkłady i zasypywania wszystkiego szutrem.
Niestety popełniłem dość częsty błąd, czyli przestrzenie miedzy podkładami wypełniłem mało rozcieńczonym wikolem do wysokości podkładów (powinno się
nakładać nieco rozcieńczony klej do ok. połowy wysokości). Jak się łatwo domyślić sypany szuter spowodował wypchnięcie wikolu do góry, który wypłynął na tory
tworząc na nim trudną do usunięcia masę, która bardziej pasowałaby do torów w pobliżu parowozowni. Reasumując, efekt był taki, że widać było tylko dwie szyny
ledwo wystające z jednolitej powierzchni, bez jakichkolwiek nawet zarysów podkładów. O przejezdności toru nie było nawet mowy. Wymiana całego szutru,
odzyskanie torów i ponowne wyszutrowanie ich oczywiście zabrało masę czasu, który mógł być wykorzystany w inny sposób. Po pomalowaniu i ostatecznym
spatynowaniu całości uznałem, że torowisko jest wstępnie wykończone. Prawdziwa zabawa jednak dopiero się zacznie - ukresy, pędnie, atrapy napędów itd.
Wstępny wygląd nawierzchni widoczny jest na zdjęciach.
|
Ażeby zwiększyć możliwości ruchowe makiety i nie ograniczać jej użytkowania jedynie do wyjazdów na "zloty modularzy" postanowiłem wykorzystać skarpę
na ukrycie w niej dworca technicznego. Poniżej na rysunkach przedstawiłem różne warianty możliwej realizacji tego pomysłu, jednak docelowy układ torów
zostanie ustalony dopiero na etapie budowy części technicznej. Wtedy też podejmę ostateczną decyzję, czy będzie stanowić zamknięty tortowy owal, czy układ
otwarty (Łódź Fabryczna to stacja czołowa, więc układ otwarty byłby bardziej naturalny).
Oczywiście lepszym rozwiązaniem byłaby rozbudowa makiety o kolejne segmenty (kawałek szlaku, jakaś stacja pośrednia, linia poprowadzona wzdłuż ścian
pokoju, na kształt naszej makiety klubowej), jednak biorąc pod uwagę realia i możliwości nie jest to zbyt prawdopodobne w dającej się określić przyszłości.
Tekst, rysunki i foto: Paweł "wlodar" Włodarczyk
Łódź, dn. 12-04-2009
|