Szum wszelaki w mediach uczynił przyjazd do naszego szacownego grodu, z niejakiej "Pesy", szynobusu, szansy jedynej na opłacalność przewozów.
Jak za starych "dobrych lat" towarzyszył temu wydarzeniu, zlot wszelkiej maści oszołomów, pragnących dodać swoje trzy grosze, a w najgorszym wypadku choć przez chwilę zaistnieć na ekranach naszych okien na świat.
Kiełbaski, silna grupa szczudlarzy, orkiestra, tańce i przyśpiewki, brakowało tylko dzieci w białych koszulkach z czerwonymi chustami deklamujących wiersze o potędze szynobusu.
Wszystkie te atrakcje zbladły jednak w chwili odjazdu "cudeńka", a raczej prób odjazdu, bo cudo nie chciało ruszyć, zebrała się rada starszych, i uradziła, że niedobre paliwo wredna ręka w czeluści zbiorników wpuściła.
Znów plama, i anonse w prasie, nie dość "Ośmiornicy" jeszcze paliwo do d***, ramiona opadły, zawód na twarzach zagościł, ktoś wreszcie się w czoło puknął i o pomoc poprosił, z wolna nadjechała EU07-366 i z peronów to wyciągnęła, potem jakoś to ruszyło w drogę do miasta Zgierz, niestety znów po drodze gdzieś utknęło, podobno "stonka" na pomoc pospieszyła.
Ja też tam byłem, ale do "koryta" się nie dopchałem, bo jak zwykle panom z SOK-u się nie spodobałem.
To iście niepowtarzalne wydarzenie komentarzem opatrzył Paweł Radecki
Idea wprowadzenia szynobusów w miejsce nierentownych pociągów, jest jak najbardziej słuszna, ale czy prezentacja jednego z wytworów rodzimego przemysłu powinna być nieomal świętem? Jak zwykle trochę przesadziliśmy.
|