W dniach od 12 do 15 sierpnia bieżącego roku odbyła się w naszym wesołym kraju kolejna modelarsko - kolejowa impreza. W Gdańsku, z okazji Jarmarku św. Dominika, zorganizowano targi Świat Modelarstwa 2006.
Nie była to jakaś sensacyjna impreza, ot targi modelarskie. Wystawców nie za wiele, wszyscy zostali stłoczeni w targowym namiocie ustawionym na Targu Węglowym na gdańskiej starówce. Oprócz kilku sklepów modelarskich o typowo, przedstawicielami "kolejowymi" byliśmy my wraz z naszą "cukiernią" oraz pan Andrzej Sadłowski z fragmentem swojej makiety przedstawiającej kolej wąskotorową na Żuławach Wiślanych.
Mimo tej "zwykłości" działo się (przynajmniej dla nas) całkiem sporo ciekawych rzeczy. Co było opowiem w ekspresowym skrócie.
Impreza dla nas zaczęła się dzień przed rozpoczęciem targów, już w czwartek auto było spakowane, a w piątek Radek pozbierał wszystkich, czyli mnie, Piotrka Chorążego oraz Andrzeja Cieślickiego. Po wciśnięciu się w jakiś magiczny sposób do Transita wraz z makietą ruszyliśmy około godziny 15. Podróż trwała długo, lecz wcale nie była męcząca, bardziej od siedzeń bolały nas brzuchy, od śmiechu oczywiście. Po drodze obowiązkowe kolejowe postoje: w Brzozie Toruńskiej i w Terespolu Pomorskim gdzie chwytamy rumuna z Lotosu. Do Gdańska docieramy o godzinie 11 w nocy. Pierwsza niespodzianka - załatwiony przez organizatorów nocleg okazuje się wcale niezałatwiony, płacimy za nocleg w komunistycznym badziewiu zwanym dumnie Hotelem Pielęgniarskim, jesteśmy już zbyt zmęczeni i tą sprawę odkładamy na dzień następny.
Dzień pierwszy targowy - od rana rozkładamy makietę, na szczęście wszystko działa. Rozmowa z organizatorem, jakieś telefony, podobno wszystko ma być już w porządku z noclegiem. Odwiedzającym targi makieta się podoba, jak zwykle dziesiątki pytań, czasem zupełnie rozbrajających (pan z gazety wymyślił całkiem nowe pojęcie - "kolejka w skali Piko"). Wieczorem, gdy wracamy do "hotelu" znowu problem. Tym razem portier wręcz krzyczy na nas i odgraża się, że nie da nam kluczy do pokoju. Cóż, wykładamy znów z własnej kieszeni i czekamy do dnia następnego.
Dzień drugi targowy - kolejna rozprawa z organizatorami, w końcu dostajemy po prostu pieniądze do ręki (czy nie można tak było od razu?). Dzień na hali targowej mija jak zwykle - jeżdżenie po makiecie i odpowiadanie na często głupie pytania ("Ta makieta to Fabryczna czy Kaliska?"). Wieczorem w naszej cudnej kwaterze poważna modelarska rozmowa na najwyższym szczeblu z udziałem Ireneusza Rokosza "Parowozika" - mnóstwo lepszych i gorszych pomysłów, ale ogólny wynik rozmów jak najbardziej pozytywny.
Dzień trzeci targowy - Z samego rana, zanim jeszcze zawitaliśmy na hali, odwiedzamy stację Lotosu - mnóstwo cystern, mnóstwo prywatnych nie tylko lotosowych lokomotyw i źli panowie ochroniarze. Krótka wymiana zdań, po czym olewka i robimy zdjęcia dalej. Dzień hali, jak co dzień. Ale dobrze jest sobie tak usiąść przy makiecie, puścić w ruch jakiś skład i patrzeć jak reagują ludzie - "Ooo! Jedzie, jedzie!", "Nawet się rusza!", "To jest takie brudne jak prawdziwe". Impreza trwa do godziny 20 (standard to godzina 18, organizator powinien wziąć pod uwagę to ile można siedzieć w jednym miejscu) a my zwijamy się wcześniej żeby, choć przez chwile popatrzeć na morze.
Dzień czwarty i ostatni - Wszystko, co dobre kiedyś się kończy, wiec ta impreza też. Dziś nie bawiliśmy się zbyt długo, już około godziny 13 zaczęliśmy powoli wszystko zwijać, podobnie zresztą jak inni. Wąsaty pan organizator wyraźnie nie był pocieszony tym faktem, bo chciał przetrzymać wszystkich do 20. Niestety większość wystawców już około 15 była spakowana i wynosiła się z hali, co skutecznie utrudnili panowie ze Słowacji, którzy ustawili swój samochód dokładnie w przejściu. Niezrażeni tym faktem całość makiety i innych sprzętów wynieśliśmy, powiedzieliśmy ładnie wszystkim "papa" i tyle nas tutaj widzieli. Po drodze postój w Terespolu Pomorskim gdzie nastąpiło zatrzęsienie prywaciarzy. Najpierw przy nastawni zauważamy S-200 z PTKiGK Rybnik, zaraz potem przemyka skład prowadzony dwoma rumunami Lotosu i Sigmy a na doczepie Ludmiła ze Szczakowej, szok!
Nasyceni koleją jak para nasycona w parowozie zapakowaliśmy się do ledwo trzymającego się Transita i ruszyliśmy do Łodzi. Cztery dni bliskich spotkań trzeciego stopnia były bardzo owocne i pozwoliły zregenerować nasze siły do dalszych klubowych działań. Ogólnie całą imprezę ocenić możemy pozytywnie, chociaż niedopatrzenia organizatorów były dość znaczne, miejmy nadzieje, że to był akurat tylko pech, trafiło akurat na nas. Mimo to życzymy wszystkim takich właśnie kolejowych imprez!
Relację napisał Jakub Rakus
Widoczki z naszej makiety
Foto: Piotr Chorąży
Foto: Piotr Chorąży
Foto: Piotr Chorąży
Foto: Andrzej Cieślicki
Foto: Andrzej Cieślicki
Foto: Andrzej Cieślicki
Foto: Andrzej Cieślicki
Foto: Jakub Rakus
Foto: Andrzej Cieślicki
Foto: Jakub Rakus
Foto: Jakub Rakus
Foto: Jakub Rakus
Foto: Jakub Rakus
Foto: Andrzej Cieślicki
Foto: Jakub Rakus
Targowa ekipa na stacji Terespol Pomorski Foto: Jakub Rakus
Zabytkowy tramwaj w zajezdni Nowy Port Foto: Piotr Chorąży
Byk obok nastawni we Wrzeszczu Foto: Piotr Chorąży
EP08-001 - Gdańsk Główny Foto: Jakub Rakus
Prywaciarnia Foto: Piotr Chorąży
Stonka Lotosu gotowa do manewrów Foto: Andrzej Cieślicki
SM42-2646 a za nią setki cystern Foto: Jakub Rakus
Panorama na stacje rozrządową rafienerii Foto: Jakub Rakus
S200-296 i mnawerująca stonka w Terespolu Pomorskim Foto: Piotr Chorąży
